30 sty 2011

Czwórkami na wojnę szli

Długie łuki - 15 mm
Corvus Belli
Z bólem pleców i podkrążonymi oczami, ale wczoraj udało mi się zakończyć pierwszy etap przygotowań angielskiej armii. Łucznicy w przeszywanicach gotowi, więcej takich modeli w armii nie posiadam (no, kusznicy są podobni, ale ich jest tylko trzech a chwilowo nie chce mi się bawić, w doklejanie im kusz). Nie powiem, dali mi trochę popalić, ale jak na pierwsze figurki spod mojego pędzla w tej skali, nie jest tak strasznie źle jak się spodziewałem. Prócz pierwszego testowego, malowani byli grupami po czterech, z czego najbardziej zadowolony jestem z grupy drugiej (na czele kolumny na zdjęciu).

Starałem się, nie przesadzać z kolorami, może wyszli trochę za ciemni, ale składają się głownie z przeszywanic, spodni albo opancerzenia nóg i hełmu, jedynymi kolorystycznie wyróżniającymi się elementami są pochwy na miecze, trzonki młotów, no i dwóch blondasów z tylnego rzędu. Jedyne co mi jeszcze totalnie nie wychodzi, to twarze, ale mam już super tajny plan, na kolejne figurki. Może wyjdą trochę lepiej.

24 sty 2011

Bo podstawa to podstawki

Się dzieje się, to znaczy, jeszcze żyję i maluję cichaczem po nocy. Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu będę mógł się pochwalić kilkoma gotowymi podstawkami okraszonymi idącymi z uśmiechem na bój łucznikami. W międzyczasie, poświeciłem trochę na przygotowywanie wyglądu samych podstawek, które przecież mają wielki udział w ogólnym wrażeniu wizualnym całego regimentu. Łatwo nie jest, głównie dlatego, że jak jeszcze z malowaniem posiadam jakieś tam doświadczenie (potrafię trochę malować, potrafię cośtam cośtam), to z podstawkami dużo gorzej. Do krasnoludów to była prosta przecierka piasku na podstawce (oj czeka mnie teraz lifting tych regimentów), do DBA podstawki przygotowywałem do Macedonii, ale to też tylko piasek plus trochę statycznej trawki. Czas było pokombinować nad wyglądem podstawek do wojny stuletniej. Więc w wolnych chwilach kombinowanie trwało. A trochę go było, bo teorii, opisów, porad jest a owszem dużo, ale jak człowiek sam nie popróbuje, to do niczego nie dojdzie.

Za podstawki, służą mi metalowe płytki, cięte pod wymiar. Szczerze powiedziawszy miałem co do nich trochę wątpliwości, bo podobają mi się podstawki wyższe (3-4mm), ale ostatecznie i po przygotowanej podstawce testowej stwierdzam, że nie jest tak źle jak mi się wydawało. Blaszki nie są takie cienkie, jak to na niektórych zdjęciach widywałem i efekt końcowy nie daje aż takiego wrażenia szorowania po blacie. Z przygotowywaniem ich już na gotowo, wstrzymywałem się jednak do czasu skompletowania wszystkich potrzebnych wymiarów. Większość to banał, bo Wargamer produkuje je do swojego systemu OiM, najgorzej było z podstawkami 40x15 których nigdzie nie mogłem znaleźć. Po krótkim, jednak dobrze ukierunkowanym marudzeniu, udało mi się namówić Wargamera do zrobienia jednej serii takich podstawek i po miesiącu oczekiwań stałem się właścicielem ilości, która prawdopodobnie starczy mi do końca życia, ale opłacało się!

7 sty 2011

Prowadź wodzu! Na Azincourt!

Długie łuki - 15 mm
Corvus Belli
Czas jakiś temu do samotnego łucznika, dołączyło trzech kompanów. Siła to już wystarczająca, żeby bobu dać przynajmniej jednemu francuskiemu rycerzykowi. Czyżby to już pora na inwazję? No, może inwazję jeszcze nie, ale jest to już jakiś początek. Zaczynając pracę nad angielską armią wojny stuletniej, nie miałem do końca pomysłu, z jakiego etapu wojny ta armia miała by być. A wojna, jak sama nazwa wskazuje, krótka nie była, więc i wizerunek armii zmieniał się na przestrzeni tych lat. Jednak po  przeglądzie posiadanych figurek i kilku lekturach, i ta kwestia, doczekała się rozwiązania. Zatem Panie i Panowie, może i mało oryginalnie, ale witamy na pokładzie pociągu historycznego, który zabierze was ku początkom wieku XV, do tzw trzeciej fazy wojny stuletniej. Naszą podróż zacznijmy, od rzucenia okiem na pochód angielskich żołnierzy, maszerujących w stronę Azincourt.

Dlaczego tam? Tak do mnie przemówiły figurki. Szczególnie jeśli chodzi o rycerzy, którzy w zdecydowanej większości głowy chronią bascinetami, które to z moich skromnych informacji swoją karierę w mojej armii rozpoczęły na przełomie wieków XIV/XV. A czemu nie później, a tu przemawiają do mnie łucznicy, figurki są różne, od typowych łuczników początkowych okresów, poprzez tych widocznych na zdjęciu, czyli w przeszywanicach, na konnych kończąc. A tak mi się te figurki podobają, że chcę je mieć wszystkie! Takie nachodzenie na siebie różnych ekwipunków, do tych lat mi pasuje najbardziej. Co prawda. Takie dwie przesłanki głownie do mnie przemówiły i decyzja jest jaka jest. Zapewne wielu znawców i ekspertów będzie mogło mi trochę nieścisłości zarzucić (jakby im się chciało), jak na razie, pozostaje w okolicach roku 1415.