31 mar 2011

A teraz coś z zupełnie innej beczki!

Czyli... łucznicy oczywiście!

Cześć drogie dzieci, długo mnie nie było, ale jak zawsze mam usprawiedliwienie. Żeby jednak o głupotach nie pisać (przynajmniej w pierwszych zdaniach), nie będę go przedstawiał, tylko wspomnę, że po dłuższej przerwie udało mi się w końcu zasiąść do malowania. Prawie 7 godzin dłubania (ze zmianą czasu która nas dopadła w nocy będzie prawie osiem) dało mi pozytywnego kopa, a przy okazji generał Tsar (członek tajnego stowarzyszenia "Trójca Przenajpierwsza"), który dołączył do mnie późniejszym wieczorem, porozmawiał sobie szczerze z moim aparatem i przywrócił go do stanu użyteczności publicznej. Przy okazji wyjaśnił mi, po co są te suwaczki w programach graficznych, dzięki czemu zdjęcia teraz powinny być trochę bardziej zbliżone do rzeczywistości. Wynik spotkania, dwie figurki dokończone, dwie następne zrobione tak na 60%, podstawka pod regiment wykończona, 4 nowych łuczników opiłowanych i zapodkładowanych, wynik jak dla mnie zadowalający.

Jak widać, eksperyment pod tytułem "mocne kontury" trwa w najlepsze, i zapewne będzie trwał aż do końca tej armii. Miniaturki do kolejnej podstawki zapowiadają się całkiem przyjemnie, troszkę na nich mniej poszalałem z rozjaśnieniami na niebieskich kapturach i efekt jak na razie OK, ale o tym następnym razem. Wracamy do łuczników prezentowanych na dzisiejszych zdjęciach. Oczywiście dałem plamę, żółty łucznik na którego już ponarzekałem (malowany w czasie warsiadówy) okazało się ma najlepsze plecy, więc oczywiście postanowiłem przykleić go na podstawce z brzegu żeby je wyeksponować. Jak postanowiłem, tak tez zrobiłem, szkoda tylko że pomyliłem brzegi... Część pleców do pooglądania na zdjęciu niżej, reszta zostaje dla odwiedzających. Trochę się bałem tego żółtego, ale efekt mnie zadowolił, ostatnio dokupiłem trochę bardziej stonowaną żółć, i pewnie niedługo nastąpi kolejna próba z tym ciężkim do malowania kolorem.

A czemu ja tak ciągle próba i próba? A bo próbuje się mentalnie i warsztatowo przygotować do pomalowania rycerzy, którzy mi trochę spędzają sen z powiek. Bo konie to nie mój konik, herby też. Ale znowu za daleko wybiegłem w przyszłość. Z ostatnich zmian doszła jeszcze zabawa skórą, widać jej efekty szczególnie na trzecim od lewej łuczniku, zwanym pieszczotliwie "zombi". Oj nie wyszło totalnie, ale to po części wina kombinowania z farbami a po części warsiadówy, ciężko było ją pomalować bo ta czynność wypadła na dość późną już porę, kiedy szlachetny trunek wyparował a kolejny członek "Trójcy Przenajpierwszej" swoimi komentarzami powodował, że ciężko się było na stołku utrzymać od tego rechotu a co dopiero trafić w taki mały nos! Za to czwarty jest już ok, teraz muszę tylko doszlifować taktykę a najlepiej zmniejszyć liczbę warstw, bo w tym momencie wyszło mi 2-3 warstwy farbki plus dwa inki.

Ogólnie efekt całej podstawki jak zawsze jest dużo lepszy, stąd też poznikało trochę moich wątpliwości co do ich jakości podczas wcześniejszych oględzin solo. A jak się postawi obok siebie 5 podstawek, to już nie mam się do czego przyczepić. Zatem w najbliższych dniach szturmuję przedostatni regiment łuczników i powoli zaczynam się zastanawiać nad wyglądem włóczników i kuszników którzy malowania już nie mogą się doczekać.

6 komentarzy:

  1. Ładnie i nie mogę się doczekać na coś na czterech nogach:) I z dwoma rękoma:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest moc! A ten element będę już zawsze kojarzył z warsiadówą. W sam raz - było nas wtedy czterech; patrząc na te twarze nawet przypominają nas samych. Brobru i ja to 1 i 3, Tsar i ungrim odpowiednio 2 i 4, hy hy.

    Element zgrabny i, podobnie jak Inkub, czekam na konnicę! Ech, chyba zaraz sam przysiądę do czegoś w 15mm!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje, dziekuje;]

    To juz z pieciu tak moge naliczyc oczekujacych na konnice, coz, nie zostaje mi nic innego... jak zlecic komus malowanie koni;]
    A serio, to koniki czekaja na koniec, wiec spoko do konca roku powinienem sie wyrobic:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniki się maluje raz dwa i bardzo przyjemnie więc nie marudź... Ok przemyślałem to i cofam, to fizycznie niemożliwe, żebyś nie marudził zwłaszcza w marudniku :).

    Żółty podobał mi się od samego początku i jest tak nadal, więc nie marudź. Kolorki nie bolą. Czekam na pieszych rycerzy, to też będzie smakowitość!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zafunduj sobie (koszt żaden) krótki, trójnożny, statyw do aparatu. Unikniesz poruszeń.
    Nie też wiem czym robisz zdjęcia (lustrzanka czy też kompakt jakiś), ale warto przeczytać instrukcję obsługi do sprzętu jeśli ma dużo ustawień. Wbrew poziom iso/opóźnienie lampy/podkreślanie kolorów/ dłuższy czas naświetlania daje b. dużo i zmniejsza później ilość pracy na programie graficznym. Do tego stopnia że jak już zgrubnie to opanowałem - w programie graficznym podciągam tylko kontrast.

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh a gdzie nowe wpisy? Marudziłeś, że u mnie nie ma a sam nie piszesz :P

    OdpowiedzUsuń