A dzieńdobry, to znowu ja. Tzn może nie takie znowu, bo to pierwszy post tutaj, ale może też znowu, bo znowu się pojawiłem gdzieś na sieci i znowu coś piszę i kto wie, może będę pisał dłużej niż tydzień. A dlaczego może? Bo historia mojego blogowania, nie należy do wybitnych. Jeden blog, założony w porywie serca przetrwał owszem parę lat, ale notek zbyt wiele tam nie było, a dobre można na palcach jednej ręki policzyć. Druga próba jakościowo już wypadła lepiej, gorzej z ilością, bo blog o tej samej nazwie co obecny, który powstał w ramach projektu blogowania modelarskiego, miał bodaj trzy całe wpisy. Za to mi się podobały, więc wspominam z małą łezką w kaprawym oku.
Zatem witam, próbę trzy czas rozpocząć, kolejna próba, ale powód założenia nowy. Powodem jest niechęć. Niechęć, a dokładniej rzecz ujmując lenistwo i prokrastynacja. Blog z którego mam nadzieję sam siebie rozliczyć, znowu (w założeniach) traktował będzie głównie o malowaniu, sklejaniu i brudzeniu mieszkania. Pomysł jakich wiele? A owszem, ale trochę inne bodźce. Nie mam bowiem zamiaru wypływać na szerokie wody, stać się sławnym, zachwycać i wywoływać pisków dzikich tabunów nastolatek. Bo po raz, naprawdę dobrych blogów traktujących o malowaniu jest pewnie setek parę, a ja zaglądam często na kilkanaście z nich i ze zgryzoty resztki włosów wyrywam. Po dwa, jakość mojego malowania jest, delikatnie ujmując, poniżej przeciętnej. Po trzy, chyba się nawet tym blogiem zbytnio chwalić nigdzie nie będę. Po co zatem powstał ten twór i zaśmieca i tak już zaśmieconą sieć? Ano głównie z powodu skromnego ja właśnie.